O jednej z nich – mojej drodze chciałabym Wam opowiedzieć.
Pragnę podzielić się z Wami moją historią , życiem człowieka, które nagle uległo gwałtownym zmianom. Przede wszystkim pragnę jednak, aby te słowa ukazały, jak przedziwną miłością ukochał mnie Jezus. Jemu powierzam każde słowo tego świadectwa i każde serce, które słowa te poruszą. Wszystko od Ciebie Boże otrzymałam i Tobie oddaję. Świadectwo to kieruję głównie do tych ludzi , którym wydaje się dzisiaj , że są w tak tragicznej sytuacji życiowej , iż nikt nie jest w stanie im pomóc.
W KRZYŻU CIERPIENIE
W KRZYŻU ZBAWIENIE
GDY KRZYŻ ODGADNĘ
TO NIE UPADNĘ……………….
WEZWANIE…………
Stanęłam na rozstaju drogi
na pograniczu życia i śmierci bram
Którą z nich wybrać mam?
Patrzę na błękit nieba – ukazał mi się Bóg, istny Cud.
Mówi, że wybór nie do mnie należy.
Wiem, że Twoje wybory są słuszne Panie
Ale ja proszę byś odwołał swoje wezwanie
Patrzę i proszę zostaw mnie jeszcze chwilę tu.
Chcę jeszcze raz poczuć wiatr oplatający me włosy.
Chcę poczuć deszcz obmywający me bose stopy.
Chcę jeszcze raz poczuć ten świat cały,
który choć nie jest doskonały,
jest tego wart by być , by żyć , by trwać …….
Był piękny, słoneczny październikowy dzień 1999 roku. Wybrałam się jak co roku, dbając o swoje zdrowie, na kontrolne badania lekarskie , pewna, że to tylko rutynowe badania, które tylko potwierdzą moje doskonałe zdrowie. A jakże ! USG piersi wykazuje stan zapalny. Otrzymuję świstek – PILNE! Zrobić mammografię! Potwierdza ona obecność guza na piersi. Tak to wracam do domu z wyrokiem śmierci. Rak – mówią, trzeba amputować pierś. Tysiące myśli przeleciało mi po głowie. Dwoje dzieci do wychowania, tyle jeszcze przede mną, a tu taka wiadomość! Nie chcę jednak zwracać uwagi na to, co ja przeżywałam, bo wiadomo taka wiadomość ścina z nóg, ale chcę pokazać jak Jezus mnie przez to wszystko przeprowadzał.
Jeszcze , zanim dowiedziałam się o swojej chorobie, to wcześniej przypadkowo , a może właśnie to jednak nie był przypadek, od mojej koleżanki usłyszałam o miejscowości Wiele (ok. 1 miesiąca przed operacją) i o drodze krzyżowej , która tam się znajduje . Przypomniałam sobie o tej miejscowości po tym , jak usłyszałam o swojej chorobie i o tym co mnie czeka , a więc przed pójściem na operację . I wówczas razem z mężem i córkami pojechaliśmy w to miejsce , aby móc wspólnie przejść tę naszą samotną drogę krzyżową którą kroczył Chrystus. Zatrzymywaliśmy się przy każdej stacji, modląc się. Na kolanach przeszliśmy po znajdujących się tam „Świętych Schodach”.
Wiele – leży na wschód od trasy Kościerzyna – Chojnice i na południe od jeziora Wdzydze.
W kościele znajduje się słynący cudami , XVIII – wieczny obraz Matki Boskiej Pocieszenia , oraz znajdujące się na bocznych ołtarzach rzeźby ś. ś. Piotra i Pawła , dwóch diakonów , Józefa z Dzieciątkiem i św. Mikołaja.
Czyż nie jest to zastanawiające , że właśnie tam kieruje moje kroki Bóg?
Wyraźnie widzę opiekę Matki Boskiej Pocieszenia !
Główną atrakcją Wiela jest Kalwaria , którą wybudowano w latach 1915-1927. Zdumiewające – zrozumiałam to z perspektywy czasu.
Teraz wiem, że to Ty Jezu skierowałeś nas do tamtej miejscowości, chcąc pokazać mi swoje cierpienie, swój ból. Chciałeś, abym wcześniej – jeszcze przed moją operacją zobaczyła Twoje cierpienie , Twoją drogę krzyżową, chciałeś mi pokazać jak ciężko było Tobie dźwigać Twój własny krzyż , a tym samym , chciałeś Jezu chronić mnie przed załamaniem , chciałeś bym zrozumiałam to!
Dałeś mi jednocześnie Matkę Pocieszenia ,aby mnie utuliła.
Musiało minąć prawie pięć lat , abym to wszystko pojęła!
Jestem zszokowana i teraz wiem , że Twoja miłość mnie ochroni.
Jezus nie opuszcza mnie od samego początku.
Stawia na mojej drodze wspaniałych ludzi, którzy okazują mi bardzo wiele serca. Lekarka – zupełnie obca mi osoba, wykonująca mi biopsję poświęca dla mnie bardzo dużo swojego prywatnego czasu. Zostaje ze mną w szpitalu po godzinach pracy, mimo, że w domu czekają na nią dzieci. Wiele mi wyjaśnia, tłumaczy, daje przykłady , wykazuje dużą cierpliwość i ja się uspokajam. Nawet na moje pytanie czy nie wie, kto mnie będzie operował, odpowiada, że to ode mnie zależy kogo chcę sobie wybrać.
A więc lekarza , który mnie będzie operował wybieram sama.
Dopiero długo potem dowiaduję się, że nie każdy doświadcza tej łaski.
A więc znowu jest przy mnie Jezus.
Operuje mnie cudowny człowiek o cudownych rękach.
Następnie znowu niespodzianka.
Na korytarz w Bloku Operacyjnym wychodzi po mnie dziewczyna, pielęgniarka anestezjologiczna i aż zaniemówiła: Pani tutaj? – mówi do mnie, a ja jej odpowiadam tymi samymi słowami.
Okazało się, że była to dziewczyna – moja klientka od bardzo dawna, z którą od dłuższego czasu , gdy tylko spotykałyśmy się to lubiłyśmy sobie porozmawiać dłuższą chwilę.
I choć nie poznałam jej imienia ani kim jest z zawodu , to dużo mi o sobie opowiadała i ja jej również o sobie. Ot po prostu, polubiłyśmy się, tak czasami się zdarza.
Spotkałyśmy się na sali operacyjnej ! Jestem spokojniejsza, zawsze to ktoś swój, swój człowiek. Czuję się raźniej. Zaczynamy jakby kontynuować naszą dawno przerwaną rozmowę zapominając, że jesteśmy na sali operacyjnej . Wszyscy zaskoczeni tą sytuacją – my również.
Przychodzi wreszcie lekarz, a ja ostatnie słowa jakie wypowiedziałam do niego przed uśpieniem mnie brzmiały następująco „ niech Bóg pana ma w swojej opiece”.
Pokiwał tylko głową i odpowiedział mi,” oj tak, tak, to prawda”.
Czyż mogłam się tego wszystkiego spodziewać, czyż mogłam przypuszczać, że tylu wspaniałych ludzi Jezus postawi mi na tej mojej ciernistej drodze?
Wszystko wspaniale się skończyło. Bogu niech będą dzięki.
Powiedz , proszę , czemu życie tak boli ?
Życie , które dałeś mi Ty.
Życie podzielone na dni.
Czemu boli mój dzisiejszy dzień ?
Mówią …..wczoraj byłaś szczęśliwa ……
Jutro znów zaświeci słońce……. .
Proszę , przemień mój płacz , moje łzy ……….
Ojcze , dałeś mi wiele i za to wszystko Ci dziękuję.
Nie wiem czym sobie na to wszystko zasłużyłam , ale chcę byś wiedział , że jestem Ci bardzo wdzięczna za te wszystkie dary , którymi mnie obdarzyłeś.
Potem przyszedł czas tzw. pooperacyjny.
Dopiero wówczas na dobre uświadomiłam sobie powagę sytuacji .
Zaczynam popadać w depresję, ale Bóg mi na to nie pozwala.
I znowu, w każdej chwili, kiedy upadam zaczyna się coś dziać.
Znowu Bóg stawia na mojej drodze wspaniałych, często obcych mi ludzi, którzy są dla mnie wielkim oparciem.
Nagle w telewizji trafiam na programy pokazujące mi ludzkie cierpienie, a zwłaszcza cierpienie dzieci. To było dla mnie jak kubeł zimnej wody wylany mi na głowę.
Otrząsam się, uświadamiam, że ze mną nie jest jeszcze tak źle.
Ale zupełny spokój zagościł w moim sercu po przeczytaniu książki „Jezus żyje” napisanej przez Emilie Tardif. Naprawdę warta polecenia.
Już w czasie jej czytania poczułam jak ogarnia mnie spokój.
Początkowo myślałam, że to chwilowe, ale to trwa po dziś dzień. Chwała Panu za to.
A 3 listopada 2018 roku minęło właśnie 19 lat od tamtej pamiętnej chwili.
Przeżywając tę moją osobistą tragedię, kiedy to amputowano mi pierś, moja wiara uległa wielkiemu wzmocnieniu.
Wydawać by się mogło, że tak naprawdę to powinnam się odwrócić od Boga i zarzucić Mu niesprawiedliwość, że to właśnie mnie dotknęło.
Tak większość ludzi po przeżytych tragediach reaguje. Przez wiele lat są katolikami i nagle w trudnych chwilach tracą wiarę. W moim przypadku było odwrotnie. Skoro taka była wola Boga. Czułam, że Bóg pragnie, abym zmieniła swoje życie, żebym przestała ciągle za czymś gonić, żebym przebaczyła komuś, kto mnie bardzo zranił, abym wyrzuciła swój żal z mego serca. Powróciły do mnie słowa mojej babci , które często mi powtarzała w mojej młodości .
A były to słowa słowa : ” dziecko, pamiętaj – wszystko z Bogiem, nic bez Boga, bo bez Boga próżna droga”.
Słowa te przyznam, tak często powtarzane przez nią nawet mnie kiedyś denerwowały i czyż mogłam przypuszczać, że to właśnie one będą tak dla mnie ważne?
Teraz , to ja powtarzam je ciągle swoim dzieciom, chcę krzyczeć na cały głos, aby mnie wszyscy słyszeli „Wszystko z Bogiem, nic bez Boga, bo bez Boga próżna droga!!!!!!” Na zbolałe Twe ramiona położyłam własny krzyż Zapomniałam , że przez mękę trzeba iść. Czy pomożesz Synu Boga mi z upadku mego wstać ? Bo przez życie trudna droga Jezu , pomóż wstać !!!!!
Nie pozwól mi stanąć
Lecz dalej iść pomóż
Gdy wszystko się wali
To proszę dopomóż.
Dopomóż mi przetrwać
To co dla mnie ciężkie.
Obejmij mnie sercem
Twe serce jest wielkie.
Jest wielkie i mocne ,
więc Ja lgnę do Niego.
Proszę , udziel mi sił Serca Swojego.
Panie , przyjdź i otrzyj mą zbolałą lękiem twarz i poprowadź mnie przez piętra codzienności dnia.
Spraw , Panie Jezu , abym znosiła wszystko cierpliwie i odważnie , ufając , że Ty mnie podtrzymasz w tym trudzie. Mój Boże , moje cierpienie wydaje mi się ciężkie dla mej słabości , dla mojego tchórzostwa. Daj mi łaskę , abym czyniła wysiłki , których Ty oczekujesz ode mnie. Bóg , tylko Bóg , zawsze Bóg ! Mój Boże , składam u Twoich stóp brzemię cierpień , smutków i wyrzeczeń. Ofiaruję Ci wszystko i proszę Twoją miłość , by przemieniła te bolesne próby w radość i świętość dla tych , których kocham.
Wciąż dajesz mi siłę , dzięki Ci Panie.
Boże mój , wzmocnij moją wiarę , abym w jej świetle rozumiała tajemnicę cierpienia.
Daj mi siły , abym umiała z cierpieniem walczyć i umiała je przyjmować , kiedy tak trzeba.
O ile to możliwe , uchyl je ode mnie , od mojej rodziny , od moich przyjaciół………………… uczyń to Jezu ! Ale , jeśli ześlesz mi krzyż – wielki , czy mały , fizyczny , czy duchowy , niechże potrafię go dźwigać , niech się pod nim nie załamię . Pomóż mi !
Zawsze gdzieś w zaułkach była we mnie wiara, jednakże moja droga, aby bezgranicznie zaufać Panu była długa.
Dziękuję Bogu za przywrócenie mi wiary.
Dzisiaj dziękuję Bogu za wszystko, co mnie spotkało. Za wszystkie, zarówno złe, jak i dobre czasy, które przeżyłam. Złe nauczyły mnie tego, czego prawdopodobnie nie nauczyłabym się w inny sposób, a dobre dały mi ufność.
Dziękuję za drogę niełatwą, ale która mnie do Ciebie Boże zaprowadziła.
Teraz wiem, że to co posiadamy jest Bożą łaską.
Bóg stał całe życie obok mnie i czekał. Pukał do mego serca bardzo subtelnie i nigdy się nie narzucał. Dlaczego Bóg tak wielką łaską mnie obdarzył? O Boże, Panie mój, nie pamiętaj, że czasem było źle. Dzisiaj widzę konkretne, wręcz namacalne działanie Jezusa w moim życiu, poprzez różne sytuacje, ludzi. Nie znaczy to, że zawsze wszystko jest łatwe i jasne, ale wiem, że On nieustannie jest przy mnie i zawsze mogę się zwracać do Niego o pomoc i siłę. Chwała Panu! Jezus naprawdę może wiele. On daje moc i siłę. Jezus naprawdę żyje i działa. On stoi i puka do drzwi naszych serc – być może dziś właśnie puka do Ciebie, nie bój się! On nie wchodzi na siłę, czeka. Czy Mu otworzysz? Nie wzbraniaj się przed tym spotkaniem. Zaufaj Mu, a zobaczysz, że możesz tylko zyskać i to naprawdę wiele. Tylko On leczy rany, nadaje sens naszemu życiu.
Każdy dzień przynosi mi nowe poznania, odkrywa świeżą myśl, obraz planu Bożego.
W dalszym ciągu szukam głębokiego zrozumienia Boga i Jego woli wobec mnie.
Każdego dnia odkrywam nowe, moje osobiste braki i widzę, jak Bóg chce doprowadzić mnie do właściwej sobie formy.
Przeprowadza mnie przez różne doświadczenia.
Cały czas potrzebuję uczyć się cierpliwości i pokory.
Jest to możliwe dzięki cierpliwości Boga.
Jestem wdzięczna, że mogłam Go poznać jako Boga Żywego i realnego. Nie ukrytego gdzieś za chmurami, ale rzeczywistego Wielkiego Przyjaciela, Lekarza, Pomocnika, który nigdy nie okłamie, nie zdradzi, zawsze wysłucha i pomoże.
Jezus zmienił moje życie i na pewno może zmienić i Twoje.
Zaufaj Panu, bo tylko w Nim jest prawdziwe życie
Przechodzimy niepostrzeżenie przez kolejne miesiące każdego roku , od jednych świąt do następnych. Żyjemy w pędzie , roztargnieniu. Ciągle gdzieś i za czymś gonimy. Każdy dzień pełen nerwów , napięcia. Aż dziwne wydaje się , że Pan Jezus przebywał 40 dni na pustyni , gdzie modlił się i pościł – kto by miał teraz na to czas? Jedynie raz w roku pozwalamy sobie posypać głowy popiołem , przypomnieć sobie , że jesteśmy prochem na tym świecie. Pyłkiem i listkiem na wietrze.
Trudno jest wśród tego wszystkiego wybrać się na pustynię. Pustynię rozumianą jako bycie samemu ze sobą , własnymi myślami , lękami , problemami. Pustynię rozumianą jako porządkowanie swego wnętrza bez pomocy z zewnątrz.
Warto jednak zatrzymać się i zastanowić nad własnym życiem.
Zazwyczaj robimy to wówczas , gdy na nasze barki zostaje nałożony krzyż , krzyż który przygniata nas do ziemi . Wówczas zaczynamy myśleć inaczej.
Jak blisko śmierć musi przejść obok nas , by człowiek zrozumiał swój los ?
Pytałam Boga: jak być szczęśliwą?
Mówił „Naucz się z krzyżem żyć”.
Pytałam cierpiących, czy są szczęśliwi?
Wzdychali, nie mówiąc nic.
Pytałam siebie – co zrobić by jakoś żyć?
Myślę, że najlepiej w Bożym Sercu się skryć.
Sens cierpienia – sprawa najtrudniejsza , ale w świetle wiary możliwa do odkrycia.
Życie przy Bogu , choć czasem nie jest łatwe , ale jakże radosne!
Kilka lat temu , nie pomyślałabym nawet , że będę zastanawiała się nad rolą Boga w moim życiu i tak jak dzisiaj odczuwać Jego obecność w niemal namacalny sposób.
Nie znaczy to , że wcześniej nie wierzyłam w Boga , owszem zawsze był obecny , ale raczej jako postać wyjęta z tradycji , legenda.
Nie należałam do żadnej grupy działającej w kościele, nie szukałam Boga , nie odczuwałam takiej potrzeby – miałam swoje życie i ciekawsze zajęcia niż zgłębianie Biblii i modlitwę.
Dziś głęboko wierzę w Jezusa i Jego cudowną moc , którą dotyka każde serce i każdego człowieka , który zechce Mu zaufać.
Dzisiaj nie wyobrażam sobie życia bez wiary.
W Bogu każdy dzień jest inny .
Dziś dzięki wierze łatwiej mi jest przejść przez wszystko co przynosi życie.
Pan dostarcza mi siły i wiary , pokrzepia mnie każdego dnia i nadaje sens mojemu życiu. Dziękuję Bogu , że był w moim życiu taki dzień, kiedy otworzył mi oczy i uszy i dał usłyszeć swoje wołanie , dziękuję za to , że złamał moje serce , przyprowadził mnie pod krzyż , pokazał cierpienia, przez które musiał przejść Jezus.
W Jezusie mam oparcie , przyjaciela i pocieszyciela.
Co daje mi wiara ? – moc przezwyciężania trudności , wiarę w lepsze jutro , dostrzeganie potrzeb innych , chęć do życia , brak wstydu , gdy mówię ludziom , że wierzę w Boga i realne działanie Jezusa na każde serce , które zechce Go zaprosić do siebie
To moje odczucia i moje świadectwo o życiu – może naiwne , może niemodne , ale moje i prawdziwe.
Mam ideał i mam wiarę – cóż więcej potrzeba mi do życia ?
Jedynie siły , abym mogła to wszystko, co wyznaję pogodzić z życiem codziennym , czego i tobie drogi przyjacielu życzę .
W życiu codziennym musimy znaleźć chwilę czasu na podsumowanie swojego dnia.
Czas ten nie powinien cechować się pośpiechem lecz ciszą i spokojem.
Rachunek sumienia pozwala nam na lepszą pracę nad sobą , nad swoim zachowaniem .
Życie jest bardzo kruche.
Tak często nie zdajemy sobie sprawy , że ta chwila już nigdy nie wróci…………………
Może warto dziś coś wybaczyć , powiedzieć jak bardzo zależy nam na kimś i wszystkie inne słowa miłości , bo nigdy nie mamy pewności co przyniesie nowy dzień……….. i czy jeszcze będzie nam dany nowy dzień????
Być może dzisiaj patrzysz po raz ostatni na tych , których kochasz ?
Jutro nie jest zagwarantowane nikomu , ani młodemu , ani staremu.
Dlatego nie zwlekaj ! , bo jeśli okaże się , że nie doczekasz jutra , będziesz żałować dnia , w którym zabrakło ci czasu na jeden uśmiech , na jeden pocałunek .
Bądź zawsze blisko tych , których kochasz , mów im głośno jak bardzo ich potrzebujesz , jak ich kochasz i bądź dla nich dobry ; miej czas, aby im powiedzieć „ jak mi przykro” , „przepraszam” , „proszę” ,”dziękuję „ i wszystkie inne słowa miłości jakie znasz.
Nikt Cię nie będzie pamiętał za twoje myśli sekretne.
Musimy więc prosić Pana o siłę i mądrość , abyśmy mogli je wyrazić.
Okaż swym przyjaciołom i bliskim , jak bardzo są ci potrzebni.
Prześlij te słowa komu tylko zechcesz .
Jeśli nie zrobisz tego dzisiaj , jutro będzie takie samo jak wczoraj .
Teraz jest czas!
Niech zwycięstwo Jezusa Chrystusa podnosi Was na duchu w każdej chwili Waszego życia i pomaga przynosić dobre owoce.
Niech sprawia , że w waszych sercach zawsze będzie tryumfować radość , która rodzić będzie wdzięczność za dar życia.
Do wieczności weźmiemy tylko to , co stracimy z miłości do Boga.
Gdy ma się Boga w sercu , to nawet góry przeszkód nie są przeszkodą. Ja wierzę!!!!!!!!
Wiara czyni cuda.
Często zastanawiałam się , czy warto spisywać moje świadectwo i o tym jak odnalazłam drogę do Boga .Stwierdziłam jednak , że zrobię to na chwałę Boga. Jestem szczęśliwa i chciałabym innym roznosić szczęście.
Zaskakujesz mnie Panie …..Czym sobie zasłużyłam na te prezenty ?…..Jak wiele Ty robisz z miłości do mnie…..
Jeśli choć jedno zdanie lub słowo z tego, co napisałam stanie się dla kogoś pomocą, to warto to pisać. Może czytając to odkryjecie, na co sami cierpicie, za czym tęsknicie i co już dawno chcielibyście Bogu powiedzieć.
Może dojdzie w Was do rozmowy z Bogiem o tym, co Was najgłębiej porusza.
Odczujecie wówczas pociechę i uzdrowienie, które ona przynosi.
Bożą odpowiedzią są myśli, które przychodzą do głowy podczas modlitwy. Spokój, który się czuje, pociecha, której się doświadcza.
Czy warto żyć bez BOGA?
Na to pytanie każdy musi sobie odpowiedzieć sam.
Pamiętajmy jednak , że towarzyszem naszej drogi jest Bóg.
Z nim można porozmawiać o wszystkim. Niejednokrotnie również pomilczeć w Jego obecności. Bóg pomaga znieść to , co trudne , bolesne i ciąży nam.
Wiara daje siłę , by iść dalej. Wiara pozwala kroczyć na spotkanie z Bogiem z nadzieją.
Barbara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz