wtorek, 30 stycznia 2018

Świadectwa łask

 W roku akademickim 1921/1922 w Licheniu pojawił się alumn seminarium duchownego we Włocławku. 
Przyjechał tu ratować zagrożone gruźlicą płuca, ale i tak miał pełne ręce roboty. Uczył religii w parafialnych szkołach, posługiwał jako zakrystianin, a podczas odpustów dyżurował przy starym kościółku i spisywał zeznania o otrzymanych za wstawiennictwem Matki Bożej łaskach. 
Później zasłynął jako Prymas Tysiąclecia. 
Od tamtych czasów do opisu licheńskich cudów dodano opasłe tomiska. 
Od wielu lat do tutejszej świątyni przybywa podczas weekendów niemal 20 tysięcy wiernych.
 
- Moja synowa nie mogła donosić ciąży – mówi Waleria Rudnik, rolniczka spod Suwałk. – Lekarze mówili o nawykowych poronieniach i machali ręką. 
Marzyłam o wnukach, ale nie chciałam, żeby się tak kobiecina marnowała. Wychudła, bo nerwy ją wręcz zjadały. 
Syn już chciał przygarnąć jakąś sierotę, kiedy moja sąsiadka opowiedziała mi o Licheniu. 
Nie powiem, żeby była ze mnie szczególnie religijna osoba, ale pomyślałam, że modlitwa zaszkodzić nie może. 
Pojechałam tam. Już gdy z daleka zobaczyłam wieżę, ogarnęła mnie jakaś dziwna radość. 
Tak, jakbym wiedziała, że nie przyjechałam tu na darmo. 
Zawiozłam synowej medalik z Matką Bożą Bolesną. 
Zaczęłyśmy modlić się do Niej co wieczór i robimy to nadal. A moja wnuczka ma już dwa lata.

Jan H., nauczyciel z Poznania, stracił pracę. 

Sam sobie był winien. Pił. Dyrektor, zresztą jego przyjaciel, nie był w stanie dłużej go kryć. Pedagogowi zdarzało się przerwać lekcję, żeby ukradkiem zaliczyć „setę”. 
Pod wpływem żony próbował różnych metod walki z nałogiem, ale nic nie skutkowało. 
Kiedyś jego głęboko wierząca matka przywiozła mu wody ze źródełka, które wytrysło w czasach, gdy żył jeszcze wizjoner Mikołaj. 
Księża nie wypowiadają się na temat nadnaturalnych właściwości tej wody, ale wierni szukają w niej ulgi dla różnych dolegliwości i wielu ją znajduje. 
Jan nie potrafi tego wyjaśnić, ale pijąc tę wodę, stracił jednocześnie pociąg do alkoholu. 
Pojechał specjalnie do Lichenia, żeby złożyć świadectwo swojego uzdrowienia i tam przed cudownym obrazem ślubował abstynencję do końca swoich dni. 
Jest trzeźwy już piąty rok. Wrócił do zawodu.

- Rodzice zawieźli mnie do Lichenia na wózku – opowiada trzydziestolatka chora na stwardnienie rozsiane – i tam przed wizerunkiem Maryi wstałam z tego wózka. Lekarze stwierdzili, że nieuleczalna choroba cofnęła się. Jeśli to nie jest cud, to nie wiem, jak to nazwać.

Krzysztof Myśliwiec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Modlitwa o zwycięstwo nad szatanem

  Odmawiajmy tę modlitwę codziennie przeciw złu ma ona wielką siłę. Boże Ojcze Wszechmogący, Wszechmądry i Wszechpotężny, Stwórco Nieba i ...